Justyna i Rafał na tronie w amfiteatrze w Priene

Tekst: Justyna Polony-Poluk

Zdjęcia: Rafał Poluk, Justyna Polony-Poluk

WĘDRÓWKA GRECKIMI ŚLADAMI PO TURCJI

cz. IV

PRIENE, MILET, DIDYMA


 

             Gdy przemierzamy zachodnie wybrzeża Turcji w poszukiwaniu śladów starożytnej greckiej cywilizacji, wydaje się, że po wspaniałościach Efezu już nic nie jest w stanie nas ani zadziwić, ani zachwycić. Na piaszczystych plażach kołyszą się palmy, a lekki wietrzyk od Morza Egejskiego lekko owiewa policzki - decyzja o opuszczeniu plaży i wyruszeniu na wędrówkę po ruinach greckiego imperium jest więc coraz trudniejsza, przeważa jednak głos rozsądku: tutaj nadmorskie deptaki aż roją się od cudzoziemców, a przy śródziemnomorskim upale wśród ruin można liczyć na chwile samotności.

...Świątynia Ateny została w znacznej części zniszczona przez trzęsienia ziemi... ...stare trakty miejskie...             Na pewno takie chwile można spędzić w Priene. Trudno uwierzyć, że niegdyś był to znaczący ośrodek handlowy, a do jego portu zawijały okręty ze wszystkich państw regionu Morza Śródziemnego, bo dzisiaj z ruin Priene nawet nie widać morza.

...ruiny Priene... Ze stoku wzgórza, na którym wzniesiono miasto, widać tylko wijącą się w dole rzekę Meander, główną winowajczynię zmierzchu Priene: w miarę jak rzeka nanosiła z nurtem muł i ziemię, kurczyły się rozmiary zatoki i zarazem portu, malało też znaczenie miasta. W okresie świetności wzniesiono tutaj świątynię Ateny, jeden z najwspanialszych przykładów architektury jońskiej w Azji Mniejszej. Niestety została ona w znacznej części zniszczona przez trzęsienia ziemi i dziś możemy oglądać tylko pięć samotnych kolumn.

...sprawiając wrażenie olbrzymich kół zębatych, rozrzuconych tu hojnie ręką giganta... Wokół walają się fragmenty rowkowanych kolumn, zniszczonych podczas kataklizmu, sprawiając nieodparcie wrażenie olbrzymich kół zębatych, rozrzuconych tu hojnie ręką giganta.

...ruiny niewielkiego amfiteatru... Spod ruin świątyni widać wyraźnie cały układ antycznego miasta: jednym rzutem oka można ogarnąć stare trakty miejskie, wąskie uliczki, ruiny agory i niewielkiego amfiteatru. Nasze samotne obcowanie ze starożytnością zakłóca tylko na chwilę obecność zespołu archeologów, którzy czerwoną taśmą zagrodzili przejście, a kłujące osty w sąsiednim zaułku utwierdzają nas w przekonaniu, że jesteśmy tu intruzami.

...najciekawszym zabytkiem Miletu jest antyczny teatr...              Nie pozostaje nic innego, jak w poszukiwaniu greckich śladów udać się w kierunku Miletu - starożytnego ośrodka handlowego i filozoficznego, którego historię również naznaczył bieg rzeki Meander. Starożytny Milet położony był na wybrzeżu Morza Egejskiego, na wzgórzu otoczonym przez wody rzeki Menderes. Podobnie jak w przypadku Priene, rzeka niosąca ze sobą olbrzymie ilości namułów odcięła miasto od morza. Do dziś można zobaczyć pozostałości portu z ruinami dwóch posągów w kształcie lwów, które strzegły wejścia do Miletu, ale najciekawszym zabytkiem jest antyczny teatr, położony na stoku wzgórza. boczne wejście do amfiteatru

Ponieważ większość turystów w tej okolicy oddaje się rozkoszom plażowania, możemy wreszcie bez skrępowania wypróbować zachwalaną przez wszystkie przewodniki wyjątkową akustykę starożytnych amfiteatrów.

Z najwyższych rzędów widowni amfiteatru w Milecie widać cienką nitkę tzw. Świętej Drogi... Z najwyższych rzędów widowni amfiteatru w Milecie widać cienką nitkę tzw. Świętej Drogi, która w starożytności wiodła do Didymy i wspaniałej Świątyni Apollina Didymskiego. Ostatni odcinek antycznej drogi do Didymy otaczał rząd posągów przedstawiających sfinksy i siedzące lwy, które dziś znajdują się w British Museum w Londynie. Nas do Didymy doprowadza droga asfaltowa, kończąca się niespodziewanie przed oślepiającymi białością kamienia ruinami, które wyrastają nagle pośród zwyczajnego, brudnego miasteczka. Dziś Didyma to niewielka, turecka miejscowość, w której w cieniu ruin przycupnęły małe, rozkrzyczane barwami sklepiki z dywanami i budka z chrupiącymi kebabami.

...tzw. Świętej Drogi, która w starożytności wiodła do Didymy i wspaniałej Świątyni Apollina Didymskiego              Jeszcze dwa tysiące lat temu Didyma nie była miastem lecz siedzibą boga, a mieszkańcami nie byli zwykli śmiertelnicy, lecz kapłani. W świątyni poświęconej kultowi Apollina, z wyrocznią dorównującą sławą wyroczni delfickiej, władcy i patrycjusze składali dary podobnie jak miało to miejsce w kręgu Apollina w Delfach. Świątynia w Didymie była jednym z największych sanktuariów w świecie starożytnym, lecz nigdy właściwie jej nie ukończono, gdyż kiedy chrześcijaństwo stało się obowiązującą religią, w imperium zakazano praktyk pogańskich. Fragmenty, które przetrwały do dzisiaj, a zwłaszcza zgrabne, jońskie kolumny, pozwalają przywołać w wyobraźni jej dawną wielkość i majestat. A gdy stanie się wewnątrz świątyni, na białych kamieniach, w palącym południowym słońcu, wyraźnie między kolumnami słychać szum wiatru i morskich fal - być może to obecny tu wciąż duch Apollina daje nam wskazówkę, gdzie powinna nas zakończyć się nasza wędrówka....


powrót